Józef Mackiewicz był jak majestatyczny sum litewski
kochający pławić się w chłodnych rozlewiskach Polesia
na pamięć znał najdrobniejsze zakamary moczarów
i brodzące w nich żywioły przyrody
carat wraży drzewa wycinał
ale rozlewiska ostawiał
więc wesoła była jego sumiasta młodość
ale gdy przyszedł sowiecki komisarz
kurewstwo najgorsze bolszewia
osuszać zaczęła bagna
rzeki zawracać
w Hołodomor zamieniać czarnoziem
chemicznym wyziewem z rurociągów
traktować okoliczne rojsty
przez ćwierć wieku sum walczył jak mógł
ale nie zatrzymał buciorów Stalina
wyskoczył więc ostatnim desperackim
chlapnięciem rybiego ogona
i poobijawszy się po Rzymach Londynach
wylądował w kałuży pod Monachium
gdzie było tyle wody by nie zdechł
i tyle czerwonego powietrza dookoła
by nie przestawał się dusić
za każdym kolejnym wynurzeniem
widząc ścianę bolszewii na Wschodzie
chciał ostrzec przed pochłonięciem Zachodu
przez przyrost stężenia tej samej trucizny
stworzonej tylko po to by zabić
równając wszystko do zera
krzyczał jak opętany
kłapiąc niemymi rybimi ustami
w czerwieniejącym fetorze
ale jak wiadomo
larum wąsatego suma nie zostało wysłuchane
bo polskie ryby
nie mają głosu na Zachodzie
Sum Wielki Litewski