Czas Korony zamiast „okresu przedrozbiorowego”

„Okres przedrozbiorowy” – to jeden z najbardziej obraźliwych i pogardliwych wobec Polaków terminów historycznych z jakim kiedykolwiek się spotkałem.

 

„Okres przedrozbiorowy” – to jeden z najbardziej obraźliwych i pogardliwych wobec Polaków terminów historycznych z jakim kiedykolwiek się spotkałem. Nie jest wulgarny i nie dotyczy II wojny światowej, więc większość osób przechodzi obok niego obojętnie, nie zauważając dyskredytującej nas treści stojącej za tymi dwoma prostymi słowami.


Problem polega na tym, że cała chwała dawnej Rzeczypospolitej, okres wielkiego cywilizacyjnego rozwoju i największego znaczenia jakie Polska kiedykolwiek miała na arenie międzynarodowej, zostały tutaj zredukowane do bycia krótkim „okresem” przed tym co rzekomo miało być dla nas najważniejsze – rozbiorami. Począwszy od Mieszka I aż do panowania Stanisława Augusta minęło w rzeczywistości ponad 800 lat, lecz ten fundamentalny dla kształtowania się Polski czas nazywany jest zaledwie „okresem”. Przywodzi to na myśl pogardliwe dla naszego państwa niemieckie określenie – „Sezonenstadt” – państwo sezonowe, tj. szybko się pojawiające i równie szybko znikające, państwo z którym nie warto się liczyć.


Drugim, chyba jeszcze bardziej obraźliwym członem jest określenie „przedrozbiorowy”. Milcząco zakładające, że centrum naszej historii mają być rozbiory – czas w którym Polska przestała istnieć. Unicestwienie Polski przez trzech zaborców miałoby być stanem „naturalnym”, standardem do którego ma się porównywać wszystkie inne etapy historii kraju. 120 lat niewoli jako fundament na bazie którego Polacy mają rozumieć swoją „właściwą” rolę w świecie, a ponad 800 lat istnienia na mapie świata, ma być tylko nieznaczącym „okresem”.


Dlatego z całą mocą odrzucam określenie „okres przedrozbiorowy” i uczulam innych by jak najszybciej zaprzestali jego używania w tytułach książek, dyskusjach, artykułach itp. Nie opisujmy samych siebie z pogardą jaką żywili do nas nasi zaborcy.


Skoro jednak odrzucimy to, jakże często pojawiające się w naszej historiografii określenie, to czym je zastąpić?
Naturalnymi kandydatami byłyby: I Rzeczpospolita, Rzeczpospolita Obojga Narodów albo Królestwo Polskie.
Problem polega na tym, że przed Rzeczpospolitą mieliśmy Królestwo, przed unią z Litwą mięliśmy Piastów. Zaś Królestwo Polskie choć dominujące na przestrzeni 800 lat, nie było jedyną formą naszej państwowości. Byliśmy księstwem w czasie panowania Mieszka, byliśmy też przez ponad 100 lat rozbici na dzielnice.


Co gorsza termin Królestwo Polskie jest obecnie zupełnie niezasłużenie odnoszony do karłowatego państewka pod zaborem rosyjskim, jakim było Królestwo Kongresowe (1815-1830). Swoistym rechotem historii jest fakt, że wielki, ponad 800 letni łańcuch pokoleń został zredukowany do „okresu przedrozbiorowego”, podczas gdy krótki byt, maluteńkiego państewka kadłubowego pod butem rosyjskiego cara jest powszechnie opisywany dumnym terminem Królestwo Polskie. Współczesny tamtym wydarzeniom, a pamiętający dobrze wielkość dawnej Rzeczypospolitej, Tadeusz Kościuszko określił Królestwo Kongresowe jako „pośmiech” i do dziś wydaje się to terminem adekwatnym, wbrew wszystkim carskim lojalistom.


Czasy w których zawiera się szczyt naszej potęgi (od bitwy pod Grunwaldem 1410, do bitwy pod Wiedniem 1683) nie mogą być zredukowane do jakiegoś „okresu”, w dodatku „przedrozbiorowego”. Dlatego chciałem zaproponować alternatywny termin – „Czas Korony” – jako klamrę spinającą panowanie Piastów, Jagiellonów i królów elekcyjnych w latach 966-1795. Korona jest motywem przewodnim wszystkich panujących wówczas dynastii i elekcyjnych władców. Korona, jak mało który wytwór rąk ludzkich wyraża majestat i chwałę ówczesnego państwa. Korona jest wyrażeniem wdzięczności dla wszystkich naszych przodków, którzy sprawili, że ówczesna Polska była najpotężniejszą jakąśmy kiedykolwiek mieli.


Skoro mamy chwalebną przeszłość, nadawajmy jej chwalebne imiona.